Pierwszy raz w zielono-czarnej koszulce GKS Górnik Łęczna wybiegła na murawę wiosną 2011 roku. Spędziła w klubie 7,5 roku. Jest jedną z dwóch zawodniczek, obok Dominiki Kwietniewskiej, które na boisku wywalczyły wszystkie 7 medali mistrzostw Polski. Z 97 bramkami na koncie zajmuje drugie miejsce w klasyfikacji najskuteczniejszych piłkarek Górnika w historii występów drużyny na poziomie Ekstraligi – Anna Sznyrowska Legenda Górnika!
Jakub Witek: Długo dojrzewała w Tobie decyzja o zakończeniu kariery?
Anna Sznyrowska: Już od dwóch, może nawet trzech lat chodziło mi to po głowie i szczerze mówiąc nie wyobrażałam sobie tego. Ostatni sezon, a zwłaszcza jego początek dał mi w szczególności dużo do myślenia. Coraz więcej rzeczy zaczęło mnie męczyć, dalekie wyjazdy czy współpraca z niektórymi osobami. Kilka sytuacji sprawiło, że wiedziałam, że to już ten moment żeby dać sobie spokój, dłużej się nie męczyć i zakończyć swoją przygodę z piłką.
Po 7,5 roku można tak po prostu wstać zabrać swoje rzeczy i wyjść?
– Górnik to wyjątkowy klub, przeżyłam tu wiele pięknych chwil, poznałam mnóstwo wspaniałych osób i wiele temu klubowi zawdzięczam, ale to co działo się w ostatnim czasie kosztowało mnie wiele nerwów. Już w połowie sezonu pojawiła się myśl o rozwiązaniu kontraktu, ale po rozmowach z rodziną i znajomymi postanowiłam się po prostu z niego wywiązać. Potem przytrafiła się jeszcze kontuzja, która z perspektywy czasu uważam pomogła mi uporać się z tym wszystkim i na chłodno podjąć decyzję o zakończeniu przygody z Górnikiem.
Kiedy oglądasz teraz mecze Górnika z trybun nie nachodzi Cię ochota żeby wejść na boisko i zagrać?
– O ile na co dzień nie myślę o tym, to rzeczywiście jak jestem na meczu w Łęcznej pojawia się ta chęć do gry.
Najlepsza piłkarka z jaką grałaś w Górniku?
– Tych piłkarek przez Górnik przewinęło się bardzo dużo, ale jakbym miała wybrać to zdecydowanie były to Ana Alekperova i Ewelina Kamczyk.
Do końca życia nigdy nie zapomnę?
– Obozu na Łotwie i warunków w hotelu jakie tam zastaliśmy. Łóżka dwupiętrowe, pełno jakiś owadów. Było strasznie.
Najlepszy moment w karierze?
– Było ich sporo, ale jakbym miała wybrać kilka to na pewno pierwsze Mistrzostwo Polski z Unią Racibórz, gra w 1/16 Ligi Mistrzyń i debiut w reprezentacji na stadionie GKS Górnika Łęczna.
Jak sobie radzisz po zawieszeniu butów na kołek, nie brakuje Ci treningów, wyjazdów?
– Zdecydowanie nie. Pracuje, chodzę na siłownię i mam więcej czasu dla rodziny i znajomych.
Jak z perspektywy trybun wygląda gra „Górniczek”, już bez „Sznurka” w składzie?
– Dziewczyny radzą sobie bardzo dobrze. Są poza zasięgiem innych drużyn. Mają znakomita ofensywę i miło się patrzy na ich grę w szczególności na te indywidualności Górnika takie jak Ewelina Kamczyk, Emilia Zdunek, Sylwia Matysik czy Dominika Grabowska.
Czym się obecnie zajmujesz?
– Pracuje w Lubelskim Związku Piłki Nożnej.
Zbliżają się święta czego życzyć Annie Sznyrowskiej na Boże Narodzenie i Nowy Rok?
– Przede wszystkim zdrowia, bo to jest najważniejsze, a reszta się jakoś ułoży.
A czego Anna Sznyrowska życzy „Górnikowi”?
– Zdobycia kolejnego dubletu, no i oczywiście lepszych wyników w Lidze Mistrzyń, czyli awansu do co najmniej 1/16 tych rozgrywek.
Rozmawiał Jakub Witek